- Tak? - spytał, a jego uszy przylgnęły płasko do spuszczonego lekko w dół łba. Dopiero teraz dostrzegłem to, że jego prawe oko jest zasnute jakby mgłą, co zapewne oznaczało ślepotę, a na lewym widnieje czarny półksiężyc.
- Z tego co widzę, musiałeś być w drodze już dłuższy czas - zauważyłem, patrząc wymownie na jego zmęczone i poharatane łapy, oraz na poplątaną sierść udekorowaną paroma gałązkami.
- No... w sumie, to tak - odparł jakby wymijająco, unikając mojego spojrzenia. Zdezorientowało mnie to, nie powiem, ale nie dałem tego po sobie poznać.
- Szukasz może jakiejś watahy? - spytałem nagle, prosto z mostu, patrząc na jego wyrażający sporą dozę niepewności i dezorientacji pysk.
- Watahy? - zmarszczył białe czoło, a przydługa grzywka spadła mu na oczy. - W jakim sensie?
Tym razem to ja wpadłem w dezorientację. Sądziłem, że wilk natychmiast podchwyci aluzję zawartą w pytaniu, ale najwyraźniej musiałem przedstawić mu moje intencje bezpośrednio.
- Chciałem zapytać, czy dołączysz do mojej watahy - sprostowałem z nieznacznym, przepraszającym uśmiechem. - Nazywa się Wataha Milczącego Przeznaczenia i tak właściwie, to ma dopiero trzech członków i nawet nie wiem, czy mogę nazwać ją watahą - dodałem z westchnieniem, ujawniając basiorowi informacje potrzebne do podjęcia decyzji, czy dołączy do mojej watahy, czy też nie. Miałem naprawdę ogromną, aczkolwiek skrytą nadzieję, że wybierze tą pierwszą opcję, tym samym powiększając nasze skromne grono.
Sigmestio? To opko jest beznadziejne i krótkie, ale zawsze xd
+5 p. (252 słowa)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz