niedziela, 30 kwietnia 2017

Podsumowanie miesiąca - KWIECIEŃ

Z wielką dumą mogę ogłosić, że nasza wataha przetrwała cały kwiecień i oby tak dalej :)
A teraz kilka statystyk odnośnie postępu WMP;

~Dołączenia i Śmierci~
W tym miesiącu dołączyły do nas aż cztery wilki! Są to kolejno:
Inversio
April
Kokoro
Sigmestio „Sigma” Dantiero
~*~
~Partnerstwa, Ciąże i Porody~
X
~*~
~Awanse~
X
~*~
~Eventy i Konkursy~
W kwietniu wystartował tylko jeden konkurs - „Majówka”, który potrwa do 5.05, a więc jeszcze przez pięć dni :)
~*~
~Upomnienia, Odejścia i Wygnania~
X
~*~
~Punkty~
W tym miesiącu za opowiadania punkty otrzymują:
Inversio - 50p. (5 opowiadań)

piątek, 28 kwietnia 2017

Od Inversio CD. Sigmy

- Poczekaj - powiedziałem wolno, w lekkim zamyśleniu, patrząc niewidzącym wzrokiem za wilkiem. Ten zaś zatrzymał się niechętnie, niepewnie i rzucił nerwowe spojrzenie w moim kierunku.
- Tak? - spytał, a jego uszy przylgnęły płasko do spuszczonego lekko w dół łba. Dopiero teraz dostrzegłem to, że jego prawe oko jest zasnute jakby mgłą, co zapewne oznaczało ślepotę, a na lewym widnieje czarny półksiężyc.
- Z tego co widzę, musiałeś być w drodze już dłuższy czas - zauważyłem, patrząc wymownie na jego zmęczone i poharatane łapy, oraz na poplątaną sierść udekorowaną paroma gałązkami.
- No... w sumie, to tak - odparł jakby wymijająco, unikając mojego spojrzenia. Zdezorientowało mnie to, nie powiem, ale nie dałem tego po sobie poznać.
- Szukasz może jakiejś watahy? - spytałem nagle, prosto z mostu, patrząc na jego wyrażający sporą dozę niepewności i dezorientacji pysk.
- Watahy? - zmarszczył białe czoło, a przydługa grzywka spadła mu na oczy. - W jakim sensie?
Tym razem to ja wpadłem w dezorientację. Sądziłem, że wilk natychmiast podchwyci aluzję zawartą w pytaniu, ale najwyraźniej musiałem przedstawić mu moje intencje bezpośrednio.
- Chciałem zapytać, czy dołączysz do mojej watahy - sprostowałem z nieznacznym, przepraszającym uśmiechem. - Nazywa się Wataha Milczącego Przeznaczenia i tak właściwie, to ma dopiero trzech członków i nawet nie wiem, czy mogę nazwać ją watahą - dodałem z westchnieniem, ujawniając basiorowi informacje potrzebne do podjęcia decyzji, czy dołączy do mojej watahy, czy też nie. Miałem naprawdę ogromną, aczkolwiek skrytą nadzieję, że wybierze tą pierwszą opcję, tym samym powiększając nasze skromne grono.

Sigmestio? To opko jest beznadziejne i krótkie, ale zawsze xd
+5 p. (252 słowa)

Od Inversio CD. April

- Inversio? - drgnąłem nieznacznie na dźwięk własnego imienia. Nie przywykłem do tego, żeby ktoś mówił do mnie w ten sposób. To dosyć dziwne odczucie, kiedy ktoś właściwie zupełnie obcy mówi do ciebie jak do starego, dobrego znajomego z dzieciństwa.
- Słucham? - zmusiłem się do zamyślonego, jakby nieświadomego tonu głosu, żeby nie wzbudzać podejrzeń. Odpowiedziała twierdząco na moje pytanie, czy przybyła tu z czyjegoś polecenia. Mogła być szpiegiem, nie byłem w stanie darzyć jej takim zaufaniem, jakim bym chciał. Daleko stąd, jeżeli wierzyć opowieściom, były również inne watahy. Jeśli April jest wysłanniczką jednej z nich, zdradzając jej zbyt dużo informacji, musiałbym liczyć się z tym, że mogę stracić tereny i wszystko, co udało mi się uzyskać.
- Mógłbyś mnie... oprowadzić? - spytała, a mi, szczerze mówiąc, zrobiło się głupio, że sam wcześniej o to nie zapytałem, że nie zaproponowałem jej wycieczki krajoznawczej.
- Jasne, spacer i mi dobrze zrobi - uśmiechnąłem się delikatnie w jej stronę. Zaciekawiła mnie trochę jej osoba. Wadera była niedostępna, dosyć małomówna, skryta i ostrożna. Cechy idealne jak na szpiega, ale nie chciałem z góry zakładać, że właśnie nim jest. Zależało mi przede wszystkim na bliższym poznaniu jej zwyczajów, przeszłości i samej April. Wrodzony instynkt podpowiadał mi, że tak czy inaczej moje domysły idą w złą stronę, ale nie zawsze lubiłem go słuchać - tak też było i tym razem.
Oprowadziłem waderę po okolicy. Była bardzo zainteresowana wszystkim, co jej pokazywałem. Dopiero przy ostatnim miejscu naszej wycieczki postanowiłem zrobić postój, choć żadne z nas nie wyglądało na zmęczone, a ja naprawdę byłem w dobrej formie. Zatrzymaliśmy się przy Potoku. Położyłem się na brzegu, wyciągając długie łapy ku delikatnym falom obmywającym brzeg i przymknąłem ślepia, kątem oka wciąż jednak obserwując białą samicę. Zaczęło się zmierzchać, a wraz ze zmianami następującymi na ciemniejącym niebie, zmieniała się także sierść na szyi i ogonie mojej towarzyszki.
- April... mogę o coś zapytać? - przechyliłem łeb na prawo, odwracając go w jej stronę.
- Oczywiście - uśmiechnęła się, patrząc z upodobaniem na gwiazdy układające się na niebie w piękne, lśniące szlaki.
- Jak to się dzieje? - zapytałem, ściągając nieco brwi.
- Co? - April podniosła łeb, patrząc na mnie, a ja rzuciłem wymowne spojrzenie na jej szyję i ogon. - Ach, to...
- Uhm - wyszczerzyłem się w uśmiechu i zamiotłem ogonem ziemię.

April? Nie martw się, moja wena też poszła xd
+10 p. (384 słowa)

czwartek, 27 kwietnia 2017

Od Sigmy (do Inversio)

Łapa za łapą, odcisk w odcisk. Bezszelestnie, niezauważalnie, po prostu przed siebie.
Krok za krokiem, lekkim truchtem. Strzygąc uszami, łypiąc jednym okiem, wciąż na przód.
Już od wielu miesięcy tułałem się po świecie bez większego celu. Wieczna wędrówka, niekończąca się podróż, ciągła walka o przetrwanie. Zaczęło mnie to nużyć, miałem już dość. Chciałem odpocząć. Chciałem uciec od przeszłości, zapomnieć o bandażach, wreszcie gdzieś przynależeć. Nie martwić się, czy przeżyję noc, móc zaufać komuś, kto zaufa mi. Przecież to nie są jakieś wygórowane pragnienia.
Nagle w moje nozdrza uderzył obcy zapach. Zacząłem zwalniać, aż w końcu zupełnie się zatrzymałem. Uniosłem kufę ku górze i mocniej wciągnąłem powietrze. Nie myliłem się, otaczała mnie  woń innych wilków. Sierść na karku momentalnie mi się zjeżyła, a z gardła mimowolnie wydobył się groźny pomruk.
Sigmestio, idioto, uspokój się – skarciłem się w myślach. Zacząłem się rozglądać i uważniej węszyć. Cholera, cholera, cholera. To nie był zapach takiego wędrowcy jak ja, o nie. Wataha. Wstąpiłem na teren watahy. Co gorsza, musiałem już od jakiegoś czasu znajdować się na ich obszarach, bowiem wszędzie wokół unosiła się ta specyficzna woń. Upewniłem się, że jestem dobrze ukryty i przycupnąłem, by spokojnie się zastanowić.
Powinienem jak najszybciej opuścić terytorium sfory, to było pewne. Gdybym tylko skupił się na tym, gdzie idę, a nie myślał o swym żywocie, wtedy na pewno ominąłbym ich szerokim łukiem. Straciłem czujność, straciłem ją na zdecydowanie zbyt długo. Istniało niepokojąco spore prawdopodobieństwo, że już o mnie wiedzą. Zadrżałem mimo woli.
Umiałem walczyć, byłem niezgorszym mordercą, ale miałem też swój honor, który nie pozwalał mi na prowokowanie wilków na ich własnym terenie. Musiałem jak najszybciej się stamtąd wycofać, to był priorytet numer jeden. Tylko… tylko w którym kierunku iść? Z pewnością nie na wprost, bo co najwyżej wstąpiłbym do serca watahy, a nie było nic głupszego. Zawracać również nie było większego sensu – nie wiedziałem, jak daleko miałbym się cofać. Więc należało odbić gdzieś w bok, tylko gdzie? Położyłem uszy wzdłuż potylicy, przymrużyłem oczy; co robić?
Wtedy do moich uszu dotarł cichy szelest. Z trudem powstrzymałem warknięcie. Podniosłem się cicho i naprężyłem ciało gotów do ewentualnego skoku. Czułem, jak moje serce zaczyna bić szybciej i mocniej, czułem pulsującą w żyłach krew, a przez ciało przeszedł znajomy dreszcz adrenaliny.
Zacisnąłem mocno zęby. Nie mogłem pozwolić, by Moon Knight teraz się pojawił. Och, co ja mówię. To tylko pseudonim, to tylko pieprzony pseudonim, Sigma!  Jesteś Sigmestio Dantiero, a ten drugi to tylko przezwisko! To była prawda, to… to musiała być prawda.
Kolejny szelest.
Potrząsnąłem łbem. Co się ze mną ostatnio działo? Jak mogłem pozwalać sobie na takie zachowanie w chwili potencjalnego zagrożenia? Wdech, wydech. Spokojnie.
Przestąpiłem z łapy na łapę, odetchnąłem głębiej, po czym z całej siły odepchnąłem się tylnymi kończynami i wyskoczyłem z zarośli, w których się kryłem. Wylądowałem na w miarę luźnej przestrzeni między drzewami, zaryłem pazurami o ziemię by się zatrzymać i odwróciłem łeb tak, by patrzeć tylko zdrowym okiem. Łypnąłem na sprawcę szmeru i…
Poczułem, jak na moim gardle zaciskają się zimne szpony lęku.
Nie należałem do wilków tchórzliwych, co to, to nie, ale nie byłem głupcem którego hobby jest ryzykowanie własnego życia. A w tamtej chwili stał przede mną może i szczupły, ale sporo wyższy ode mnie biało-czarny basior z czerwoną plamą na czole. Po raz kolejny przekląłem w duchu mój marny wzrost. Czułem bijący od obcego dystans, ale z pewnością nie wrogość, która na krótką chwilę zawładnęła moim umysłem. Instynktownie przywarłem brzuchem do podłoża, skuliłem uszy i w geście poddania zaskomliłem.
- Kim jesteś? – zapytał nieznajomy twardym, ale łagodnym głosem.
- Przepraszam, ja… ja trochę zabłądziłem, nie chciałem wkraczać na wasz teren – rzuciłem szybko, nerwowo machając ogonem.
- Chodziło mi o twoje imię – sprostował przechylając łeb na bok. Dałbym sobie łapę uciąć, że w jego oczach dostrzegłem iskierki rozbawienia.
- Sigma. Sigmestio Dantiero – powiedziałem niepewnie. Miałem dziwne przeświadczenie, że basior z którym rozmawiałem był kimś ważnym w sforze, może nawet i Alfą, dlatego nie chciałem kłamać. Może też właśnie to przeczucie kazało mi dodać: - Czasami nazywają mnie Moon Knightem.
Czarno-biały wilk skinął w zamyśleniu głową, po czym sam się przedstawił:
- Więc, Sigmestio, jestem Inversio.
Poczułem się odrobinę pewniej – nie miał zamiaru mnie atakować, przynajmniej nie zauważyłem nic niepokojącego. Dlatego też powoli wyprostowałem łapy i spuściłem łeb nisko do ziemi, z wolna kiwając kitą na prawo i lewo. Inversio świdrował mnie czujnym wzrokiem, a ja odwzajemniłem to spojrzenie lewą lampą. Był on u siebie i to szanowałem, ale udawanie przeze mnie zagubionego szczenięcia też miało swoje granice.
- Jeszcze raz przepraszam, że wszedłem na twój teren, po prostu się zamyśliłem – mruknąłem, z wolna odwracając się by odejść. 

Inversio?
+20 p. (771 słów)

wtorek, 25 kwietnia 2017

Od Inversio CD. Kokoro

- Twierdzisz, że nie jesteś stąd? - zmarszczyłem brwi, wycierając pysk o wysoką trawę pod naszymi łapami.
- Nie do końca - usiłowała sprostować wadera. - Nie pamiętam, jak nazywali moją krainę, ale na pewno nie zwali jej Argią, jak wy tą - przy tych słowach Kokoro wymownie rozejrzała się wokół.
Przechyliłem łeb nieco na prawo, starając się zrozumieć i przetworzyć informacje, które właśnie od niej otrzymałem. A trochę tego było i... nie był to łatwy temat, nawet wręcz przeciwnie.
W każdym razie, gdy w końcu chociaż trochę zrozumiałem, o co jej chodziło, nabrałem do niej większego zaufania. Stała się dla mnie wilkiem z dosyć ciężką przeszłością, najwyraźniej osobnikiem podobnym pod tym względem do mnie. Różnica między nami polegała jednak na tym, że ja nie wiedziałem zupełnie nic o swojej przeszłości, a ona mogła mi o własnej spokojnie opowiadać, w dodatku z uwzględnieniem wielu ważnych szczegółów.
- Cóż, to może chciałabyś zwiedzić nasze okolice? - zaproponowałem uprzejmie, przerywając tę upiorną, dzwoniącą w uszach ciszę. - Jak na razie nie jest tego zbyt wiele, ale mam nadzieję, że zajmiemy większe ziemie, w miarę jak wataha będzie się rozrastać - dodałem z kwaśnym uśmieszkiem na pysku.
- Jasne, czemu nie? - odparła dosyć wesoło wadera.
Zaprowadziłem ją najpierw do potoku, gdzie - korzystając z wolnej chwili - umyłem sobie pysk i łapy. Nie lubiłem chodzić z zakrzepniętą krwią własnego obiadu uczepioną u sierści, toteż korzystałem z każdej nadarzającej się okazji, żeby ją z siebie zmyć, usunąć. Natychmiast także wpadł mi w oko pewien fakt, że Kokoro zachichotała za moimi plecami, gdy zanurzyłem pysk w wodzie aż po uszy, które jednak zostawiłem nad powierzchnią. To z przyzwyczajenia, swego rodzaju ostrożność, którą zawsze zachowywałem, żeby nic mnie nie zaskoczyło, dosłownie lub w przenośni.
Wyciągnąłem łeb nad powierzchnię i wyszedłem z potoku, kierując swoje długie kroki ku roześmianej waderze, która widząc, że na nią patrzę, natychmiast powstrzymała śmiech i zarumieniła się niejako, spuszczając łeb i kładąc uszy po sobie.
- Co w tym takiego śmiesznego? - spytałem luźno. Nie chciałem, żeby się stresowała, ale zależało mi na uzyskaniu odpowiedzi; każde zdanie usłyszane od wilka przybliżało cię do niego i sprawiało, że więcej o nim wiedziałeś.

Kokoro?
+10 p. (360 słów)

Konkurs „Majówka”

Zbliżają się trzy wspaniałe dni wolne, zwane także weekendem majowym lub majówką. Z tej okazji chciałabym zorganizować konkurs, a z racji tego, że mamy już aż cztery wilki, spodziewam się nadesłania przynajmniej kilku „prac” konkursowych.
Na czym polega zadanie? Oczywiście na napisaniu opowiadania na dany temat. A temat? Ha! Można było się chyba domyślić, ale niezorientowanych chętnie oświecę: Wasz wilk dostaje wolne i na czas majówki nie musi pełnić obowiązków związanych z wybranym przez niego stanowiskiem, a Wy musicie napisać, jak spędzi ten czas! Liczy się pomysł i wykonanie - właśnie one będą oceniane. A w jaki sposób? Baaardzo oryginalny, ponieważ... przez Administrację ;)
Chciałabym tylko zwrócić uwagę na treści zamieszczane w opowiadaniu - poproszę bez przesadnej brutalności, erotyki i polityki (tak, widzę, że się zrymowało -,-). Oczywiście w naszej krainie nie ma ludzi ani ich technologii, my - wilki, znaczy się - polegamy na magii i naturze.
Opowiadanie ma zawierać minimum 400 słów i nie może składać się z samych dialogów, mile widziana poprawność pod względem zasad języka polskiego :)
Konkurs trwa od 25.04 15:00 do północy 5.05. Prace nadesłane nawet minutę po czasie nie będą poddawane ocenie, wyniki konkursu pojawią się siódmego maja.
Nagrody zostaną rozdane za trzy pierwsze miejsca, w przypadku kiedy jedna osoba kieruje dwoma wilkami, tylko jeden z nich może wziąć udział w konkursie:

I miejsce - 200 p. i Pawie Oczko
II miejsce - 100 p.
III miejsce - 50 p.

Wasz Alfa,
Inversio

Witamy w watasze - Sigmestio „Sigma” Dantiero!

 http://zmniejszacz.pl/zdjecie/2017/4/22/8023141_sithus_character_sheet_by_haildawn-d7jsgsy.png
MOTTO: You’ll never know if you can fly unless you take the risk of falling.
IMIĘ: Rodzice nadali mu dość osobliwe imię, mianowicie Sigmestio „Sigma” Dantiero.
PRZYDOMEK: Mimo że Sigma jest jednym z jego oficjalnych imion, to wpiszę je i tu, by nikogo nie mylił cudzysłów. Od drugiego imienia nazywany jest Dantem. Najważniejsze jest jednak Moon Knight – tak należy zwracać się do mordercy, którym jest.
PŁEĆ: Basior, z powodu przykrej tradycji, bezpłodny.
WIEK: Liczy sobie 6 lat
RANGA: Udało mu się osiągnąć awans - Sigmestio to teraz wilk Eta.
STANOWISKO: Ojciec szkolił go na Asasyna i właśnie nim stał się Dante.
CHARAKTER: Zacznijmy od tego, że Sigmestio i Moon to dwa różne wilki. Nie, nie ma on rozdwojenia jaźni, lecz ten pierwszy musiał stworzyć personę Księżycowego Rycerza by móc rzetelnie wykonywać swoją robotę.
Sigma jest wilkiem wyjątkowo nieufnym i zamkniętym w sobie. Nawiązywanie znajomości nie przychodzi mu zbyt łatwo, wręcz przeciwnie, jest to dla niego potwornie trudne. Zawsze dokładnie analizuje co może powiedzieć, w obawie, że nieznajomy okaże się wrogiem. Często kłamie, ba, stał się wręcz mistrzem oszustwa. Nie zawsze jednak robi to dla własnej wygody, co warto zaznaczyć. Jest też inteligentny i przebiegły, a także dojrzalszy niż można by sądzić po jego wieku.
Nie jest wesołkiem, nie czuje się zobowiązany do bycia miłym dla wszystkich. Bywa brutalnie szczery, a czasem zwyczajnie złośliwy. Nie lubi mówić o sobie, ale za to uwielbia słuchać historii innych.
Mimo wszystko, gdy pozna się go lepiej, gdy chce się go poznać, okazuje się, że pod skorupą bezdusznego mordercy kryje się wrażliwy, przesympatyczny, po prostu skrzywdzony przez los szczeniak, który szuka swego miejsca na ziemi. A kiedy Sigma już komuś w pełni zaufa, ufnym pozostanie aż do śmierci. On zwyczajnie potrzebuje silnego przywódcy, kogoś, komu będzie mógł zaufać i być mu w pełni oddanym
Jest jeszcze ten drugi, Moon Knight. W pełni posłuszny, twardy, merytoryczny. Jako asasyn nie ma miejsca na ból życia, trzeba jedynie wykonać zadanie. Paradoksalnie, to Moon jest tym, któremu ufać absolutnie nie wolno. Jest on obojętny na wszystko, a gdy podzielisz się z nim bolesną przeszłością, okażesz mu słabość – on to wykorzysta. Należy tu pamiętać, że Knight nie jest Sigmą – jest jedynie personą, która jest taka a nie inna, by pomóc mu w robocie. Dante nie ma w zwyczaju poznawać innych tylko po to, by później móc uderzyć w niby starą, ale wciąż krwawiącą ranę. Poza tym, nienawidzi, gdy ktoś bez uprzedzenia podchodzi do niego od prawej strony; może nie zabije, ale z pewnością się wkurzy.
GŁOS: Owen Campbell
APARYCJA: Na pewno nie jest on wysokim wilkiem, raczej na odwrót – jego wzrost jest nieznacznie poniżej normy. Jak widać na zdjęciu, na karku, szyi, podbrzuszu, łokciach i biodrach jego sierść jest znacznie dłuższa. Jego poduszki są twarde, jasnoszare. Pod czarnymi bandażami na przednich łapach znajdują się paskudne blizny, których nigdy nie zarosła sierść. Prawe oko natomiast jest jakby za mgłą – to na nie jest ślepy.
HOBBY: Jak było wspomniane, uwielbia słuchać opowieści. Prócz tego kocha biegać, a także trenować – zdarza się, że robi to tak długo i intensywnie, aż łapy odmówią mu posłuszeństwa.
HISTORIA: Jego rodzina od zawsze była związana z walką lub sabotażem, więc został nieco przymuszony do swej roli. Ojciec zarówno Dantego, jak i pozostałych potomków, uczył twardą łapą, a zdarzało się, że nie wszystkie wilczęta przeżywały trening. Ukończenie szkolenia jednak zobowiązywało dwuletnie wilki do pewnego poświęcenia – po pierwszej udanej misji niemal wszystkie traciły możliwość posiadania potomstwa. Kilka miesięcy po tej „inicjacji” jego relacja z ojcem zaczęła coraz bardziej się pogarszać, aż pewnej pamiętnej nocy doszło między nimi do walki. Sigma ledwie przeżył to wydarzenie i to ono sprawiło, że stał się takim alienem. Wtedy też oślepł na jedno oko i okropnie poparzył sobie przednie kończyny.
RODZINA: Ojciec Bloodshed, matka – Revengeshadow, a także sześcioro żyjącego – przynajmniej gdy ich opuszczał - rodzeństwa. Czy jeszcze żyją? Nie ma pojęcia.
PAMIĄTKI: Czarne bandaże i blizny pod nimi są swego rodzaju pamiątkami, ale nie przywołują one przyjemnych wspomnień. Półksiężyc na lewym oku jest z kolei podarkiem od matki i Dante jest jej za to wdzięczny.
SYMPATIA: Chciałby kogoś poznać, ale z powodu swej… wady, nie liczy na to, że mu się uda.
KONTO: 240 punktów
CIEKAWOSTKI:
- Jest osiemnastym potomkiem (stąd imię) i piątym, który przeżył szkolenie, pierwszą misję i inicjację;
- Nie przepada za wodą;
- Gdy biegnie, odwraca łeb w lewą stronę, co jest spowodowane ślepotą jednego oka;
- Ma krótkie, ale ostre jak brzytwy kły.
UMIEJĘTNOŚCI: Ma niesamowicie rozwinięty zmysł słuchu, co można traktować jako rekompensatę połowicznej ślepoty, a także przyspieszony refleks. Nie umie wspinać się na drzewa, a czasem by mu się to przydało.
ŻYWIOŁ: Ogień
MOCE:
- Potrafi spojrzeniem podgrzewać temperaturę ciała swych ofiar tak mocno, że te żywcem się gotują, a raczej potrafiłby, gdyby częściej trenował moc – na chwilę obecną może wywołać gorączkę;
- Jest w stanie wszystko podpalić nie robiąc krzywdy roślinności, jest to raczej pułapka. Należy tu dodać, że jego ogień jest szaro-biały i nie zawsze go w pełni kontroluje, choć wychodzi mu to coraz lepiej.
STATYSTYKI: Siła: 10|Szybkość: 20|Zwinność: 19|Wytrzymałość: 10|Moc: 4|Skoczność: 13|Ukrycie: 24
KONTAKT: Nightwing [H]

Od Kokoro CD. Inversio

Spojrzałam na wilka. Dołączenie do watahy byłoby dobrym pomysłem, zważając na to, że nie znam tego miejsca.
- Hmm... - zamyśliłam się przez chwilę - Dołączę. - Na pysku basiora pojawił się cień uśmiechu. Ja dalej mu się przyglądałam. Wyglądał strasznie znajomo.
- Jest tu jeszcze ktoś?
- Tak, jedna wadera, ma na imię April, ale nie wiem, gdzie akurat jest. - niespodziewanie zaburczało mi w brzuchu. Oblałam się rumieńcem i wbiłam wzrok w ziemię. Basior zaśmiał się cicho.
- Chcesz coś zjeść?
- Chętnie! - Uśmiechnęłam się. Ruszyłam za biało-czarnym basiorem. zaprowadził mnie na małą polankę na której pasła się sarna. Bez zastanowienia Inversio wystrzelił jak z procy i wtopił kły w zwierzynę. pobiegłam za nim, starając się ukrywać moje kuśtykanie, lecz basior i tak je zauważył.
- Coś się stało?
- Nie...
- Przecież widzę.
- To długa historia.
- Wspaniale, wystarczy na nią długi spacer - wilk wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu. Zjedliśmy sarnę, a ja pomiędzy kęsami  opowiadałam mu moją historię.

Inversio?

poniedziałek, 24 kwietnia 2017

Od Inversio CD. Kokoro

Ta wadera... wywarła na mnie dziwne wrażenie. Była niezbyt duża, nie przewyższała mnie, miała zupełnie inne umaszczenie, a mimo to wydawała mi się dziwnie znajoma. Jednak jej imię niewiele mi mówiło, choć może powinno.
- Czego szukasz na tych terenach? - spytałem z uniesioną brwią. Nie miałem zbytnio zaufania do tej wadery, pachniała inaczej, jakby nie pochodziła z tego świata. Nie czuć w niej było ani jednej woni obecnej w tej krainie.
- Właściwie, to niczego - odparła wymijająco, nie odwracając ode mnie zaciekawionego wzroku jednego, jasnoniebieskiego oka, które zdawało się emanować żywym, błękitnym światłem. Drugie bowiem było przysłonięte pięknie cieniowaną grzywką w odcieniach niebieskiego.
- Nie wymigasz się od odpowiedzi - stwierdziłem, uśmiechając się półgębkiem. - Jestem tutejszym Alfą i moim zadaniem jest zapewnić watasze bezpieczeństwo.
- Mówisz tak na poważnie? - Kokoro zamrugała nerwowo.
- Tak - skwitowałem to w jedym słowie, choć równie dobrze mógłbym zamiast tego poprowadzić jakieś dłuższe wyrażenie. - Zainteresowana?
- Może - powiedziała, odwracając spojrzenie w innym kierunku.
Zaśmiałem się cicho, krótko, urywanie, jakby zupełnie nienaturalnie. Był to śmiech dosyć pogardliwy, ale nie mogłem się powstrzymać.
- Mam rozumieć, że nie dołączysz? - spytałem prowokacyjnie, udając, że chcę odejść. Zamierzałem wyciągnąć z niej wszystko. Bardzo mnie ta młoda osóbka zaciekawiła. Czemu młoda? Raz, że wyglądała na takową, a dwa, że była bardzo nieostrożna, wkraczając bez uprzedzenia na obce tereny. Dorosły wilk miałby więcej doświadczenia i ominąłby je łukiem, czując wonie innych wilków. Ona zaś błąkała się tu dosyć długo, bo chociaż nie nasiąknęła jeszcze tutejszymi zapachami, to wokół dało się spokojnie wyczuć jej własną woń.

Kokoro?
+5 p. (262 słowa)

Od Kokoro (do Inversio)

Kolejny dzień bez jedzenia, bez schronienia i szwędanie się po lesie. Kolejny dzień w tej cholernej Argii!
- Ja nie mogę! Każda droga prowadzi do wyjścia, a ta droga ciągle się powtarza! Ciągle to samo rozwidlenie drogi, te same drzewa i te same krzaki, a idę w wielu różnych kierunkach! Nie rozumiem tego! - krzyknęłam. Postradałam zmysły, samotność mnie dobija. Przez chwilę nawet rozmawiałam z kamieniem! To nie możliwe, to nie etyczne! Rozumiem, jestem w jakiejś magicznej krainie. Mam magiczne moce, których i tak nie umiem używać. Zmienił mi się nawet wygląd! Niby to miejsce jest podobne do mojego domu ale... To całkiem odludne miejsce! zginę tu. Sama, tylko z drapieżnikami u boku!
Próbowałam wspiąć się na drzewo, lecz to nic nie zdziałało. Tylko bardziej się poharatałam. Zapadł zmrok. Dookoła słychać było huk sowy i WARCZENIE! Nie, nie, nie, nie, nie! Ja nie mam siły. Nie dam rady w starciu z kimkolwiek. Jestem głodna, zmęczona i samotna. Mogę pożegnać się z życiem, które tak kocham. I jeszcze to. Durne Elfy które zabrały mi łapę. To stało się miesiąc temu, a ja dalej nie umiem się przyzwyczaić!
- K-kim jesteś...? - w moim głosie wyraźnie było słychać przerażenie. Zza krzaka wyłonił się biało-czarny łeb wilka z wielką, czerwoną plamą na czole.
- A kto pyta?
- Jaa... Jestem Ko... koro
- A więc, Kokoro, ja jestem Inversio - wilk szalenie mi kogoś przypominał, lecz nie wiedziałam kogo. Jego imię coś mi mówiło, ale jednak za nic nie mogłam się zorientować, o co chodzi.

Inversio?
+5 p. (252 słowa)

Witamy w watasze - Kokoro!

http://i.pinger.pl/pgr39/509ddef400140cd752c2bde7/crystal.png
MOTTO: Lepiej zaliczać się do niektórych, niż do wszystkich.
IMIĘ: Kokoro, co z japońskiego oznacza serce.
PRZYDOMEK: Koko
PŁEĆ: Jak widać, to wadera.
WIEK: Liczy sobie 6 wiosen.
RANGA: Sigma
STANOWISKO: Szpieg
CHARAKTER: Jest to zwykle cicha i nieufna wilczyca. Nie wybiera przyjaciół pochopnie, woli kogoś poznać niż później żałować całe życie. Kocha życie i nigdy specjalnie nie chciałaby umrzeć. Nie lubi, wręcz nie cierpi, gdy ktoś wpycha nos w nie swoje sprawy. Miłość to coś, co bierze na poważnie. Tak jak nie wybiera przyjaciół pochopnie, tak jeszcze poważniej obchodzi się z sympatią. Dla niej miłość od pierwszego wejrzenia to jakieś bajki dla małych szczeniąt. A propos szczeniąt to je kocha! Zwykle jest cicha lecz ma chwile słabości... lecz wtedy jest wręcz szalona... w dobrym sensie. Ta skromna wilczyca jak upatrzy sobie cel, to dąży do niego do granic możliwości.
GŁOS: Ewa Farna
APARYCJA: Straciła czucie w przedniej prawej łapie, po tym jak Elfy odebrały jej kawałek duszy. Ma wielkie, silne kły, które potrafią przebić prawie wszystko. Nie słyszy na lewe ucho, to wada genetyczna.
HOBBY: Bardzo lubi śpiewać. Zna wiele pieśni od Elfów, wśród których spędziła nieco czasu.
HISTORIA: Historia Kokoro
RODZINA: Wie tylko, że miała brata, który dawno zaginął i którego imienia nie pamięta, a także dziadka, który się nią opiekował, czyli Addę.
PAMIĄTKI: Ma wielką bliznę na brzuchu po jej pierwszej bitwie, którą przegrała.
SYMPATIA: Chciałaby kogoś poznać...
KONTO: 130 punktów
CIEKAWOSTKI:
- Mimo braku czucia w prawej łapie, potrafi pływać;
- Nie jada mięsa, co jest dość kłopotliwe, ale da się z tym żyć.
INNE ZDJĘCIA: -
UMIEJĘTNOŚCI: Umie świetnie pływać oraz bardzo dobrze się ukrywać, lecz nie jest zbyt szybka. Dlatego też nie jada mięsa.
ŻYWIOŁ: Cień
MOCE:
- Potrafi się "rozpłynąć'' w powietrzu.
- Umie zabić kogoś poprzez jego cień
- Potrafi przywoływać duchy, lecz tylko na krótką chwilę.
STATYSTYKI:
Siła: 23|Szybkość: 6|Zwinność: 10|Wytrzymałość: 14|Moc: 3|Skoczność: 7|Ukrycie: 37
KONTAKT: Lady_cokie [H]

sobota, 22 kwietnia 2017

Od Inversio (do April)

Ziewnąłem potężnie, rozglądając się wokół. Zielone drzewa, zielona trawa, wszystko w odcieniu świeżej zieleni. Czyli najpewniej w nocy padało. Spojrzałem na swój ogon, jakby dla potwierdzenia własnych słów. Rzeczywiście, był wilgotny, zupełnie utracił swoją nienaganną i dumną puszystość.
Westchnąłem ciężko i podniosłem się z ziemi. Zamknąłem oczy, naciągając mięśnie szyi i powodując ciche strzelenie kręgów szyjnych, następnie wygiąłem grzbiet w łuk, powodując to samo zjawisko. Na koniec wyciągnąłem każdą łapę z osobna, a czując się już zupełnie rozciągnięty i gotowy do polowania, otworzyłem oczy.
Natychmiast też zaszokowała mnie obecność zupełnie obcej, białej wadery z szyją i ogonem, które wyglądały, jakby były zerwane z nocnego nieba. Podskoczyłem nieznacznie, po czym w mgnieniu oka cofnąłem się o krok, spinając mięśnie i odsłaniając kły. Na ten widok wadera położyła uszy po sobie i także cofnęła się o krok, wciskając puszysty ogon między łapy.
Takiej reakcji się nie spodziewałem.
- Przepraszam - powiedziałem, czując się nieco winny. - Jak się nazywasz?
- Jestem April - przedstawiła się niepewnie, przybierając znowu normalną pozę.
- Inversio, Basior Alfa - odparłem, siadając pod drzewem.
- Masz watahę? - spytała April z błyskiem w oku.
- Mhm - potwierdziłem powolnym skinieniem łba. - Nosi nazwę Wataha Milczącego Przeznaczenia - dodałem z niejaką dumą.

April? Jedno wielkie XD

poniedziałek, 17 kwietnia 2017

Witamy w watasze - Inversio!

MOTTO: Loneliness is like a rain. It falls from the sky and stays for a long time...
IMIĘ: Ten samiec nosi dumne imię Inversio
PRZYDOMEK: Indarto, Leo, Indartsua
PŁEĆ: Basior. Lepiej nie pytać, gryzie!
WIEK: 10 lat
RANGA: Basior Alfa
STANOWISKO: Zwiadowca
CHARAKTER: Indartsua jest wilkiem dość... skrytym, tajemniczym. To nietypowy samiec Alfa, biorąc pod uwagę jego charakter. Nie mówi o sobie więcej, niż to potrzebne. Swoje wypowiedzi też raczej ogranicza do ogółów. Nie lubi wilków dociekliwych, które za wszelką cenę chcą coś z niego wyciągnąć. Ściąga na siebie kłopoty i przygody, to ryzykant pierwszej klasy. Wymigał się od śmierci już nie jeden raz i nie śpieszy się, żeby zrobić to znowu.
Wiele wilków uważa, że brak mu instynktu samozachowawczego, że nie potrafi bronić rodziny i przyjaciół, że myśli tylko o sobie. To nieprawda, kłamstwo w każdym calu. Dba o bezpieczeństwo innych, bierze winę na siebie i potrafi bronić rodziny i przyjaciół za cenę nawet tak wielką, jaką jest jego własne życie.
Ten basior nie dopuszcza do siebie innych, ale potrafi myśleć logicznie. Wyostrzone zmysły i wspaniały instynkt jeszcze nigdy go nie zawiodły, w kwestii polowań, walk, wyboru odpowiedniej lokalizacji do zamieszkania i założenia watahy. Do obcych odnosi się z lekkim dystansem, ale nigdy nie zakłada z góry, że nieznajomy jest wrogiem. Woli go trochę poznać, zanim zdecyduje, do której strony dany wilk się klasyfikuje: czarnej czy białej.
APARYCJA: Indartsua jest wilkiem szczupłym, z gęstym futrem na piersi, podbrzuszu, karku i grzbiecie. Ma puszysty ogon, nieco dłuższy niż wskazują normy, pokryty czymś w rodzaju ciemnych nitek. Przednia, lewa łapa do połowy jest czarna, w przeciwieństwie do pozostałych; przednia prawa jest cała biała, a tylne są częściowo czarne, jakby skryte w cieniu. Ma brązowe poduszki na długich, silnych, chudych łapach i lśniące, żywe, czerwone ślepia. W oczy rzucają się też długie, trójkątne uszy dalekiego zasięgu i czarny nos zdobiący jego biało-czarny pysk z czerwoną plamą w kształcie kryształu na czole. Ma też długie kły, niełamliwe, a także ostre, lekko zakrzywione pazury na wszystkich czterech łapach.
HOBBY: Lubi biegać, a szczupła budowa ciała umożliwia mu także wspinanie się na drzewa, co również uwielbia. Często łowi ryby i pływa, częściej w jeziorach i potokach o słabym nurcie niż w rzekach.
RODZINA: Nie zna. Nikt a nikt, nawet Entowie, nie wie, skąd Inversio wziął się w Argii, a co dopiero w Anoreum. Za jego rodzinę można uznać Żywe Drzewa, Entów, którzy opiekowali się nim od małego.
PAMIĄTKI: Czarne "nitki" rozmieszczone na jego futrze przypominają nieco gałęzie drzew; to dar Entów, na pamiątkę prawie całych siedmiu lat, jakie Leo spędził wśród drzew.
PARTNERKA: Jego partnerką jest April.
KONTO: 480 punktów
CIEKAWOSTKI:
- Nie lubi jeść króliczego mięsa, zastępują mu je ryby;
- Może przez dłuższy czas żywić się tylko leśnymi jagodami;
- Jego długi pysk, łapy i ogon umożliwiają mu chodzenie po drzewach;
- Kły Leo są niełamliwe, nie tępią się i nie łamią, pozostają ostre, białe i lśniące;
- Pazury Inversio są lekko zakrzywione, co zapewnia mu lepszą przyczepność;
- Potrafi pływać, i to dosyć sprawnie jak na rosłego wilka;
- Towarzyszem Inversio jest Crebain.
UMIEJĘTNOŚCI: Indartsua biega szybciej niż inne wilki, skacze nawet do trzech metrów wzwyż i jest wyjątkowo silny, potrafi przesuwać nawet spore głazy bez większego wysiłku. Jednak od czasu do czasu miewa problemy z przednią lewą łapą; jest czarna w wyniku stosowania magii na jej wyleczenie. Niestety nawet potęzna magia drzew nie była w stanie do końca uleczyć kończyny Leo.
ŻYWIOŁ: Cień
MOCE:
- Potrafi nastawić czyjś cień przeciwko niemu;
- Jeżeli Indartsua ukrywa się w cieniu, staje się całkowicie niewidoczny dla innych istot;
- Potrafi leczyć cieniem, tzn. robić z niego prowizoryczne lub profesjonalne opatrunki. 
STATYSTYKI:
Siła: 15|Szybkość: 15|Zwinność: 10|Wytrzymałość: 15|Moc: 10|Skoczność: 20|Ukrycie: 15
PRZEDMIOTY: -
KONTAKT: Ayavo [H]

Oficjalne Otwarcie Watahy!

Witam wszystkich :)
Chciałabym z dumą ogłosić, że po ponad miesiącu pracy nad zakładkami i szablonem Wataha Milczącego Przeznaczenia wreszcie zostaje oficjalnie otwarta! (x)
Liczę na to, że w nasze progi zawita chociaż kilka wilków i uda nam się pociągnąć przynajmniej do pierwszych urodzin. Także, nie przeciągając, chciałaby wszystkich zaprosić do dołączania do naszej watahy. Życzę Wam dobrej zabawy i mam nadzieję, że dołączycie ;)
Alfa watahy,
Inversio