- Szczerze mówiąc... muszę się z bólem przyznać, że to nie moja sprawa - powiedziałem na jednym wydechu, po czym gwałtownie nabrałem powietrza i, starając się zgrywać bohatera, stanąłem przed Na'itą.
KOGO JA PRÓBUJĘ OKŁAMAĆ, TRZĘSŁEM SIĘ JAK OSIKA NA WIETRZE!
- Teraz trochę mi szkoda, że to nie ty - jęknęła, gdy czerwone oczy zaczęły się nagle powiększać, a do ich zmrużonych kształtów doszedł jeszcze rozmyty zarys zielonkawego pyska, który do złudzenia przypominał wilczy.
- Mam taki pomysł... - zacząłem niepewnie, cofając się o krok, równo z waderą.
- No...? - ze zniecierpliwieniem w rozedrganym głosie dała mi znać, że słucha.
- ...żebyśmy się stąd jak najszybciej zmyli! - wykrzyknąłem, ale w tej właśnie chwili coś z rykiem wyłoniło się z jeziora.
Wyglądało jak wielki, ohydny, zielony golem z błota, o dwóch, jarzących się czerwienią ślepiach. Miało paskudny pysk uzbrojony w dwa rzędy ostrych jak brzytwa igieł, mających zapewne robić za zęby, a kończyny jego oplecione były lianami.
Z mojego gardła wyrwał się krzyk, który wysokością przypominał ten, który jakby nieświadomie wydała z siebie Na'itamera. Zdaje się, że oboje próbowaliśmy być odważni i jak zwykle nic z tego nie wyszło. Potwór postawił pierwszy krok na brzegu, a ja odwróciłem się i ruszyłęm biegiem w las, ciągnąc za sobą waderę. Zrównaliśmy ze sobą szybkość kroków i biegliśmy teraz łeb w łeb, rzucając kątem oka spojrzenia ku sobie nawzajem i za siebie.
Miałem tylko nadzieję, że to cholerne monstrum za chwilę nas nie dogoni.
Na'ita? Słabe to wyszło jakieś... mogłam sie bardziej postarać ;-;
+5 p. (281 słów)
Ej, mnie się podoba x3
OdpowiedzUsuń