wtorek, 13 czerwca 2017

Od Na'itamery CD. Combo (+12)

- Trochę się zmieniło od mojej ostatniej wizyty, ale… Ta, to tu – odpowiedziałam po chwili, długiej chwili wahania. Dobra, mówiąc szczerze, zapamiętałam to miejsce jako zdecydowanie bardziej przyjemne. Mimo to nie miałam zamiaru się wycofywać, bo na planecie Suwerennych były zdecydowanie gorsze miejsca, a z Novą i tak mieliśmy tam kilka przyjemnych przygód. – Chodź – skinęłam głową na Combo i zaczęłam zbliżać się do brzegu jeziora, a za sobą słyszałam ciche kroki basiora.
Gdyby nie on, najpewniej już by mnie tu nie było, ale towarzystwo dawało pewne poczucie bezpieczeństwa – zawsze mogłam spróbować się nim zasłonić. Przecież facet powinien bronić damę w opresji.
Pisnęłam cicho, gdy przednie łapy zapadły mi się w mule przy wodzie, a zaraz potem zaśmiałam się nerwowo. I wcale nie było tak, że cała się trzęsłam z nerwów i lęku, skąd.
- Nova, powinniśmy stąd iść – stwierdził ostrożnie Combuś, stojąc tuż za mną.
- Przez chwilę było tu naprawdę przerażająco, wręcz sympatycznie, ale wtedy się odezwałeś – prychnęłam, zaraz się jednak zreflektowałam – Pozwoliłbyś się chociaż napić.
Światełko nic już nie powiedział, jednak posłał mi wymowne spojrzenie, które zignorowałam. Nachyliłam się nad taflą jeziora i zaczęłam pić wodę. Smakowała jakoś tak... dziwnie, trochę kwaskowo i mulaście. Wzdrygnęłam się, gdy gdzieś w górze odezwał się jakiś pierdolony ptak. Sukinsyn złośliwy. Ciągle pijąc, zaczęłam się rozglądać po okolicy. Nagle błoto obok się poruszyło.
Wyprostowałam się gwałtownie i warknęłam na owe błoto. Po chwili spod niego wyskoczyła jakaś obrzydliwa żaba, opryskując mi nos śmierdzącym mułem.
- Na’ita… - zaczął powoli Combo.
- Tak, jestem za spadaniem stąd – potwierdziłam, przenosząc na niego spojrzenie.
- Nie, znaczy, owszem, ale… - urwał, głową wskazując w głąb jeziora. Powędrowałam tam wzrokiem i zupełnie zamarłam.
Musiałam ostro przesadzić z kocimiętką albo wilczymi jagodami, ale pod powierzchnią wody jarzyły się dwa, czerwone punkty, niby przerażające oczy śledzące każdy nasz ruch. Cofnęłam się krok do tyłu, jednocześnie przysuwając się do Comboneiro.
- Jeśli to twoje światełka i myślisz, że to zabawne, to łeb ci przy samej dupie odgryzę – zwróciłam się drżącym głosem do basiora, mimowolnie przylegając do jego boku.

...Wut? ;__;
+5 p. (348 słów)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz