- A nie pachnie ci tu watahą? - uniosłem brew, patrząc w kierunku wyjścia. Właśnie przez nie do jamy wpadało mnóstwo światła słonecznego, toteż widziałem tylko czarno zarysowaną sylwetkę Miyuki, która w tej chwili zniżyła nieco łeb i fuknęła, kładąc uszy po sobie.
- Być może - warknęła, odwracając się do mnie bokiem i prezentując swój profil. Pokręciłem łbem z niedowierzaniem, śmiejąc się cicho. Była nierozważna i nie sprawdziła, czy przypadkiem ktoś nie zamieszkuje tych terenów, czy też usnęła tu doskonale wiedząc o obecności obcej watahy?
- To tereny Watahy Milczego Przeznaczenia - powiedziałem z powagą, delikatnie przechylając łeb na prawo i wbijając zmęczony dosyć wzrok w sylwetkę wadery. - Jeżeli chcesz tu zostać, musisz opowiedzieć się po naszej stronie - dodałem grobowym tonem. Zachowywała się dosyć dziwnie, a jej słowa o tym, że szuka watahy, mogły być też oznaką szpiegowania jakiegoś wilczego stada. Owszem, podchodziłem do niej z dystansem. Ale ostatnio na tych terenach pojawiało się coraz więcej dziwnych wilków. - Jeżeli nie, proponuję jak najszybciej wycofać się z naszego terytorium.
Spiąłem mięśnie, gotów do skoku, jednak nie było tego po mnie widać. Wadera zrobiła krok w moją stronę, patrząc na mnie ze zdziwieniem i niejakim zszokowaniem, a ja przeniosłem ciężar ciała na tylne łapy.
- Więc...? - dopytywałem. Chciałem uzyskać jednoznaczną odpowiedź, mając jednak cichą nadzieję, że będą to słowa pozytywne względem mojego pytania, a wilczyca nie okaże się szpiegiem. Wojna nastawiona przeciwko nam, wilkom, niejednego z nas nastawiała przeciwko innym współplemieńcom. Oby Miyuki była tą, która pozostała nam wierną.
Miyuki? Invi jest zwarty i gotowy do skoku >:D
+5 p. (271 słów)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz