czwartek, 4 maja 2017

Od Shivy CD. Sherlocka

- Widać... - mruknęłam. Cóż, moje wcześniejsze pytanie było strasznie głupie... Najwidoczniej ten basior jest bardzo poważny, w dodatku urodzony z niego detektyw... Było też widać, że chce, żebym poszła sobie gdzieś i dała mu święty spokój.
Zaraz będzie lać... - pomyślałam, tak się też stało. Cała moja sierść została natychmiastowo zmoczona ścianą deszczu, a piasek podniesiony z dna jeziora zamienił się w błoto, które pozlepiało moje futro. Byłam trochę zła na samca, że mnie ignoruje, ale cóż... taki jego charakter. Mimo wszystko, ja się tak łatwo nie poddam! W jego sercu na pewno kryje się optymistyczny, miły i sympatyczny basior...
Staliśmy tak w deszczu. Ja byłam mokra, a basior właściwie suchy, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że panuje nad wodą i prawdopodobnie to właśnie on zesłał na nas deszcz.
- Do zobaczenia... - szepnęłam i zamieniłam się w cień, a po chwili przyspieszyłam kroku i po kilku minutach byłam już sama. Deszcz nagle ustał, a zza chmur wyszło słońce.
- Czyli jednak to dlatego padał deszcz... - zaśmiałam się pod nosem.
~*~
Nastał wieczór. Robiło się coraz ciemniej. Uśmiechnęłam się do siebie i wychynęłam z swojego ulubionego kąta.
- Tak, to moja pora... - zaśmiałam się i wyszłam na spacer. Przy okazji wyostrzyłam sobie wzrok. Gdy tak sobie spacerowałam, zauważyłam pysznie wyglądającą ofiarę, a mianowicie pysznego jelenia.
- Chodź tu, mały... - mruknęłam cicho. Powoli skradałam się do jelenia, aż wreszcie wyskoczyłam zza krzaków. Już bym złapała za szyję jelenia, gdyby nie zderzenie z wilkiem, który chciał zaatakować to samo zwierzę.
- Jak ty biegniesz?! - syknęłam, zamieniając się w cień. Wilk podniósł łeb, a ja ujrzałam jego pysk. Nigdy bym nie podejrzewała, ale to jednak był on...
- Sherlock? - spojrzałam na basiora. Tak, to był on i właśnie się z nim zderzyłam. On też było zdenerwowany, i było to widać po jego wyrazie pyska. Dotychczas wściekłość to chyba jedyna emocja, jaką potrafiłam w nim dostrzec. Zauważyłam też, że nad nami znów zaczęły zbierać się chmury deszczowe. Spojrzałam na basiora i uśmiechnęłam się do niego, także przywołując czarne chmury, które miały zwiastować mały śnieg z deszczem. Zaczął wiać wiatr, a ja ponownie nie odwracałam wzroku od basiora. Byłam ciekawa, jak na to zareaguje...

Sherlock? Shiva nie da za wygraną ;D
+10 p. (365 słów)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz