Swoją drogą, nawet nie przypuszczałam, że tu trafię. Zwykła krajoznawcza wycieczka z miejsca na miejsce i nagle znalazłam zamieszkane przez inne wilki miejsce, które mogło się stać moim tymczasowym schronieniem, a może nawet domem.
Lekkimi krokami, pogrążona w nietypowych rozmyślaniach, przemierzałam las w stronę zachodu, a wraz ze mną wędrówkę w tę stronę wybrało słońce, ogromna, złota kula światła, które padało na moje białe futro i ogrzewało je na tyle dobrze, żebym czuła się ciepło i tym samym bezpiecznie.
Nagle zobaczyłam leżącego pod drzewem wilka. Żywego, jego grzbiet unosił się przy każdym powolnym oddechu. Czarny basior o lekko fioletowych łapach i końcówce puszystego ogona. Podeszłam do niego po cichu i trąciłam go nosem w kark. Mruknął coś przez sen, ale nawet nie otworzył oczu. Postanowiłam obudzić go i dowiedzieć się co nieco o tutejszej watasze. Może i on trzyma się z nimi?
Złapałam napotkanego osobnika zębami za ucho i pociągnęłam w górę. Samiec poderwał się gwałtownie, wyrywając ucho z mojego uścisku.
- Auć! Co ty wyprawiasz?! - krzyknął na mnie.
- Chciałam się dowiedzieć, czy nie należysz przypadkiem do tutejszej watahy - mruknęłam, nieco zbita z tropu reakcją basiora. Popatrzyłam spode łba w jego ciemne oczy. - Nikki jestem - przedstawiłam się wesoło.
Hikari? No nie powiem... nawet mi to wyszło ^-^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz