- Jak masz na imię? - zapytałam, ale samiec widocznie nie chciał mi odpowiedzieć... Może nie lubił wader? Tak czy siak, przedstawię się mu. - Ja jestem Shiva - spojrzałam na samca.
- Sherlock... - mruknął cicho, jakby z niechęcią. - Dlaczego mnie śledziłaś? - zapytał.
- Hmm... Pewnie będziesz się ze mnie śmiał, ale udawałam... że jestem szpiegiem. Czasem tak mam, więc nie dziw się, jeśli zobaczysz, że kogoś śledzę - zaśmiałam się, ale na pysku basiora wciąż widniała obojętna mina.
- Mogę ci towarzyszyć? - zaproponowałam i lekko się uśmiechnęłam. Wokół nas było wszędzie zielono. Moją mokrą po przepłynięciu jeziora sierść suszył delikatny wiaterek. Basior był bardzo dobrze zbudowany oraz wysoki. Zdawało mi się, że panuje nad cieniem; gdziekolwiek nie postawiłby łapy, wciąż krył się w cieniu. Ale jednak... przeszedł bez większego wysiłku po powierzchni dosyć głębokiego jeziora, więc raczej mógł władać wodą. Może się kiedyś zaprzyjaźnimy? Nigdy nic nie wiadomo, wszystko się okaże... Przyznam, że polubiłam trochę basiora, ale czy on mnie polubił lub polubi w najbliższym czasie?
Sherlock?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz