- Trzymam się praw natury - westchnął na to Sigmestio. Uparta sztuka. Nie sądziłem spotkać tu kogoś, kto aż tak trzymałby się zwyczaju, że wyżsi rangą jedzą pierwsi.
- U nas najważniejszym prawem i zasadą jest przetrwać razem - powiedziałem, podnosząc się z ziemi. Odgryzłem jedną z nóg jelenia i rzuciłem ją z rozmachem basiorowi, który aż podskoczył z lekka, gdy noga zwierzęcia wylądowała mu tuż przed nosem. Spojrzał na mnie niepewnie. - Czasem ułamek sekundy może przesądzić o śmierci wilka. Najedz się, póki jest czym. Niedługą zlecą się ptaki.
- Nie rozumiem - Sigma ściągnął brwi, ale posłusznie zabrał się do jedzenia.
- Ptaki w tych stronach swą inteligencją i sprytem potrafią przewyższyć nawet nas, wilki. Jeżeli nie zjemy dostatecznie szybko, będą mogły nawet nas zaatakować - stwierdziłem z westchnieniem, patrząc się w niebo, przez które właśnie ze skrzekiem przeleciał sokół. - Pośpiesz się - rzuciłem jeszcze, zatapiając kły w zdobyczy, póki jeszcze było mi to dane.
Sigma? Tak beznadziejnego opka... nie no, ono wcale nie jest aż takie beznadziejne *u*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz