- Więc po co tu jesteś? - zdziwiła się, przysiadając u wejścia do jakiejś jamy, zapewne tej, w której spędzała noce.
- Twój Alfa przysłał mnie z wiadomością, że potrzebni mu wszyscy Tropiciele - fuknąłem, gotów w każdej chwili odbiec z powrotem. - Aż dziwne, że wziął mnie za jednego ze swoich - wywróciłem oczami, patrząc na zachodzące już słońce.
- Jak to, a nie jesteś jednym z nas? - wadera zmarszczyła czoło, ściągając brwi i wpatrując się we mnie z niedowierzaniem. Mój boże, jak można być takim tępym?! Nie znam właściwie tutejszych wilków, a Alfa tutejszej watahy złapał mnie w czasie biegu, nawet nie interesując się tym, że właściwie nigdy wcześniej mnie tu nie widział.
- NIE i raczej się to nie zmieni - prychnąłem. - A teraz idź, zanim ten cały Alfa zorientuje się, że nie wie, kogo po ciebie posłał - warknąłem jeszcze, po czym odwróciłem się jeszcze bardziej na zachód, patrząc na samicę tylko kątem oka, a gdy ta w pędzie zniknęła w lesie, powlokłem się niechętnie w dalszą drogę.
Shiva? Nie. Rób. Mi. Tak. XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz