~*~
Gdy byłam już gotowa, wyszłam z mojej jamy, kierując się do lasu. Wszędzie dookoła było wiosennie i zielono. To wyglądało tak pięknie! I w dodatku było ciepło... aż brak mi słów. Gdy spacerowałam tak sobie z wielkim zachwytem i zapałem do życia, zauważyłam obok małego krzaka bezbronnego i smacznego z wyglądu, młodego jelonka. Miałam ochotę go zaatakować i zjeść, ale trochę szkoda mi się go zrobiło... Był całkowicie sam. Pomyślałam, że poszukam innej ofiary.
Po kilku minutach zobaczyłam obok drzewa dorosłego zająca.
- To będzie idealna zdobycz... - uśmiechnęłam się do siebie i zaczęłam się powoli skradać do zająca. Niestety, była wiosna, więc można było mnie łatwo zobaczyć, ze względu na moje jasne futro. Ale kiedy się przemienię w swój cień, już nie tak łatwo mnie zauważyć w zaroślach i krzewach...
Jak pomyślałam, tak zrobiłam, oczywiście nie przerywając skradania się. Wreszcie, kiedy byłam odpowiednio blisko ofiary, wyskoczyłam z ukrycia i zabiłam zająca.
~*~
Po pysznym śniadaniu miałam zamiar jeszcze pójść na łąkę, na której chciałam chwilę odpocząć. Uznałam, że to całkiem dobry pomysł, i że się tam wybiorę. Po około dziesięciu minutach już tam byłam i przy okazji obserwowałam niebo. Gdy tak leżałam, poczułam zapach jakiegoś wilka... Czułam od niego woń naszej watahy. Kto to mógł być? Szybko podniosłam się z trawy i odwróciłam się w lewą stronę. Tak, stał tam basior, który do mnie podszedł. Ciekawe, kto to mógł być...
Ktoś?
+5 p. (255 słów)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz