Ruszyłem z wolna za waderą, jeżeli dobrze zapamiętałem jej imię, za Miyuki. Z wolna, ponieważ nie była aż tak szybka, bym musiał nadrabiać. Miałem długie łapy, co jeszcze dodawało mi prędkości, więc koniecznością stało się trzymanie wolniejszego tempa niż zwykle.
Dotarliśmy w końcu na miejsce, o którym mówiła mi nowa. Miała rację - były tu zwierzęta, na które mieliśmy ochotę, i najwyraźniej nie ruszyły się z tąd od wczorajszego dnia. To chyba dobry znak. Przysiadłem na tylnych łapach.
- Nie polujesz? - spytała cicho samica, patrząc na mnie ze zdziwieniem.
- Pokaż, co potrafisz - odparłem równie cichym głosem, przekrzywiając łeb to na prawo, to na lewo, aż w końcu strzeliły mi kręgi. Jeden z jeleni zastrzygł uszami, ale nie ruszył się, wciąż w spokoju skubiąc trawę.
Miy? Beznadziejność lvl. 10(0000...)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz