Może zostanie moim towarzyszem? - pomyślałam. Kiedy sokolica mnie zobaczyła, wystraszyła się mnie.
- Nie bój się mnie... nic ci nie zrobię, chcę ci tylko pomóc... - mówiłam spokojnym i cichym głosem. Chciałam ją chociaż trochę uspokoić.
Po kilku minutach wysiłku udało mi się uwolnić biedną sokolicę z mocno splecionej Elfiej liny. - Jesteś wolna! - uśmiechnęłam się i niestety samica skorzystała z okazji i jak najszybciej ode mnie odleciała. Trochę mi się zrobiło przykro, ale cóż... mówi się trudno.
~*~
Kiedy nadeszła noc, wybrałam się na drugi spacer. Nie było już na szczęście upału, z czego skorzystałam. Kiedy sobie tak spacerowałam, zobaczyłam szybko przelatującego ptaka. Pomyślałam, że pobiegnę za tym zwierzęciem.
Może mnie gdzieś doprowadzi? - pomyślałam. Nagle ptak się zatrzymał, a ja zrobiłam to samo. Spojrzałam na księżyc, a tam zobaczyłam tą samą sokolicę... Może chciała mi się jakoś odwdzięczyć?
- Czy zostaniesz moją towarzyszką? - zapytałam, a ptak podleciał do mnie i usiadł na moim grzbiecie. To chyba oznaczało "tak". - Nazwę Cię Luna... - szepnęłam, a Luna otarła się o moją ciepłą sierść.
ZALICZONE!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz