sobota, 27 maja 2017

Od Shivy - Odnalezienie towarzysza

Obudziłam się dziś wyjątkowo późno, niemalże w południe. Była ciepła pogoda, i zapowiadało się na upał, który nie wszystkie wilki lubią. Ja tak po trochu lubię. Może dlatego, że wolę już taką pogodę niż zimę i mróz? Tak, zapewne dlatego. Postanowiłam jeszcze wybrać się nad rzeczkę, aby napić się wody i chwilę pospacerować, żeby nie dać się zapowiadanemu koszmarnemu upałowi. Kiedy wyszłam, rzeczywiście już zbierało się na upał. Nie zawsze wierzyłam tym, którzy sugerowali nam pogodę. Dlaczego nie zawsze? Dlatego, że nie zawsze mają rację. Kiedy wreszcie dotarłam nad Potok, napiłam się wody. Byłam bardzo spragniona. Kiedy się napiłam, usłyszałam głośne piski jakiegoś ptaka... Tylko jakiego? Rzadko słyszałam "piski" takich ptaków, więc postanowiłam odszukać wzrokiem to zwierzę. Po chwili ujrzałam piękną sokolicę. Została złapana w pułapkę, zapewne zastawioną przez Elfów-myśliwych. Była ona rzadkim ptakiem na tych terenach, więc chciałam ją uwolnić.
Może zostanie moim towarzyszem? - pomyślałam. Kiedy sokolica mnie zobaczyła, wystraszyła się mnie.
- Nie bój się mnie... nic ci nie zrobię, chcę ci tylko pomóc... - mówiłam spokojnym i cichym głosem. Chciałam ją chociaż trochę uspokoić.
Po kilku minutach wysiłku udało mi się uwolnić biedną sokolicę z mocno splecionej Elfiej liny. - Jesteś wolna! - uśmiechnęłam się i niestety samica skorzystała z okazji i jak najszybciej ode mnie odleciała. Trochę mi się zrobiło przykro, ale cóż... mówi się trudno.
~*~
Kiedy nadeszła noc, wybrałam się na drugi spacer. Nie było już na szczęście upału, z czego skorzystałam. Kiedy sobie tak spacerowałam, zobaczyłam szybko przelatującego ptaka. Pomyślałam, że pobiegnę za tym zwierzęciem.
Może mnie gdzieś doprowadzi? - pomyślałam. Nagle ptak się zatrzymał, a ja zrobiłam to samo. Spojrzałam na księżyc, a tam zobaczyłam tą samą sokolicę... Może chciała mi się jakoś odwdzięczyć?
- Czy zostaniesz moją towarzyszką? - zapytałam, a ptak podleciał do mnie i usiadł na moim grzbiecie. To chyba oznaczało "tak". - Nazwę Cię Luna... - szepnęłam, a Luna otarła się o moją ciepłą sierść.

ZALICZONE!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz